Próby do spektaklu trwały rok (od października 2016r.). Trzeba przyznać, że droga do premiery była długa i wyboista nie tylko dlatego, że Fredrowski wiersz (jedenastozgłoskowiec, z fragmentami pisanymi ośmio- i trzynastozgłoskowcem) jest trudny ze względu na składnię tak różną od współczesnej składni polskiej. Czasem trudność sprawia również podział jedenastozgłoskowej frazy między kilku aktorów, co wymaga zachowania tempa, by oddać rytm wiersza. Wyzwaniem dla aktorów jest też opanowanie długich, niełatwych fragmentów na pamięć. W pokonaniu tych trudności tkwi jednak wartość Fredrowskiego tekstu, bo bezsprzeczną jego zaletą jest właśnie język, romantyczna aura, obyczajowość epoki, subtelny humor (tak różny od współczesnego, kabaretowego poczucia humoru z szybką puentą, który często opiera się na prostym dowcipie, a czasem – niestety – na dowcipie prymitywnym). Zespół aktorów – pasjonatów pracujących nad przygotowaniem spektaklu poradził sobie z zadaniem znakomicie mimo chorób, kontuzji i innych kłopotów, powodujących wyłączenie z prób czasem na całe tygodnie. Tym cenniejsza radość z premiery, tym większa satysfakcja, tym bardziej intensywne przeżycie, które było udziałem całego zespołu – i tych aktorów, którzy mają już doświadczenie sceniczne, i debiutującej Anny Mazur.
Atutem spektaklu jest również scenografia – romantyczna, piękna plastycznie, realistyczna. Żaden teatr takiej nie ma! Prawdziwy mech w ogrodzie, muchomory wyrastające z trawy, wijący się bluszcz, winogrona i słoneczniki za płotem. Huśtawkę mógłby mieć każdy teatr, ale to, co jest proste w świetnie wyposażonych profesjonalnych placówkach, stanowi wyzwanie dla obiektu nie przystosowanego do takich funkcji. Sceny w ogrodzie i w dworku można oglądać z przyjemnością dzięki pomysłowości i artystycznemu smakowi kadry Ośrodka Kultury – Magdaleny Mitlas- Kostrzewy, Justyny Szadkowskiej, Piotra Rytkowskiego, Damiana Wacławskiego.
Śluby panieńskie to utwór sprzed blisko 190 lat. Fredro zaczął go pisać w 1826 roku, w 1827 gotowa była wstępna wersja pod tytułem ,,Nienawiść mężczyzn”, lecz autor zaniechał pracy z powodu… perypetii miłosnych. Wybranką jego serca była bowiem zamężna Zofia z Jabłonowskich, jako piętnastolatka wydana za hrabiego Stanisława Skarbka, starszego od niej o 18 lat, za to jednego z najbogatszych ludzi w Galicji. Długie, trwające niemal 11 lat starania obojga o szczęście zakończyły się rozwodem i ślubem – pani Skarbkowa odzyskała wolność i z radością przyjęła oświadczyny hrabiego Aleksandra, natomiast tenże poślubił kobietę, do której nie tylko wzdychał przez ostatnią dekadę, ale też walczył o nią z rodziną Jabłonowskich i z własnymi krewnymi. Ślub odbył się w listopadzie 1828 roku. Po tym fakcie szczęśliwy małżonek, wówczas 35-letni powrócił do rozpoczętej komedii, a państwo młodzi żyli długo i szczęśliwie. Jeśli takie scenariusze pisało życie, trudno się dziwić, że tak często miłosne perypetie są tematem poruszanym przez artystów pióra. A jakże przyjemnie ogląda się dziś te szczęśliwe zakończenia!
GCKSiR zaprasza na kolejny spektakl w sobotę, 14 października o godz. 18.00.
Serdecznie dziękuję:
- Grupie scenograficznej GCKSiR – za oscarową dekorację,
- Panu Romanowi Sztyrakowi – za pomoc w wykonaniu huśtawki,
- Pani Anecie Dąbrowicz – za romantyczne fryzury Klary i Anieli,
- państwu Annie Chmieleckiej, Pawłowi Stempieniowi, Zbigniewowi Jędrzejczakowi, Rafałowi Ślusarczykowi, Zbigniewowi Firadzy oraz pracownikom Muzeum im. Jerzego Dunin- Borkowskiego za wypożyczenie elementów scenografii oraz kostiumów.
Kochany Zespole,
Dziękuję za wytrwałość, mozolną pracę i znalezienie radości w tym, co jest czasochłonne, stresujące, a piękne dopiero na koniec. Dziękuję również za dużą dozę zaufania i reżyserskiej swobody.
Zagraliście pięknie. Myślę, że spektakl podobałby się Pani Joli…
Małgorzata Przygodzka
![]() |
zdjęcia |