14 października 2021 (czwartek)

Któż nie zna Petty Woman? Film sprzed 31 lat (premiera w marcu 1990r.), który wprowadził nas w ostatnią dekadę XX wieku, wypromował Julię Roberts (nominacja do Oscara) i zarobił ponad 460 milionów dolarów (przy skromnym, czternastomilionowym budżecie) jest pewnego rodzaju ewenementem, gdyż trafił do wszystkich – do publiczności, do krytyków, do jurorów festiwali. Komediom romantycznym nieczęsto się to zdarza. Od premiery minęło tyle lat, że rówieśnicy filmu weszli w wiek dojrzałości, a produkcję nadal chętnie się ogląda i kolejne pokolenia z przyjemnością przyglądają się niezwykłej historii Vivian Ward, którą z wzajemnością pokochał biznesmen Edward Lewis. Co prawda w ostatnim czasie, zapewne za sprawą musicalu, pojawiły się nowe oceny tego filmu – z perspektywy poprawności politycznej i ideologicznej (jak to źle pokazano tam kobietę, której los jest uzależniony od bogatego mężczyzny… – nie idźmy tą drogą). Bezsprzeczną prawdą jest, że lubimy opowieści, które dobrze się kończą, ale nie dlatego pokochaliśmy Pretty Woman. Gdyby tamta produkcja, o której mówiło się, że jest współczesną realizacją baśni o Kopciuszku, nie miała w sobie wdzięku i klasy, bez skrupułów nazwano by ją szmirą, a dziś nikt nie pamiętałby tego filmu. Tak się jednak nie stało – w dużej mierze dzięki obsadzie aktorskiej, ale też reżyseria Garryego Marshalla miała w tym swój udział i piosenka Roya Orbisona Och, Pretty Woman, starsza od filmu o blisko 30 lat.

Na kanwie romantycznej historii opowiedzianej językiem filmu powstał musical, który miał swoją premierę na Broodwayu w sierpniu 2018r. J. F. Lawton – autor scenariusza filmowego to również jeden z autorów musicalowego libretta (wspólne z Garrym Marshallem dla potrzeb produkcji muzycznej zaadaptował historię dziewczyny do towarzystwa i rekina biznesu ratujących się nawzajem, dzięki miłości, od upadku moralnego w formie stosownej do profesji). Jak wiadomo musical posługuje się inną materią niż film – opiera się na piosenkach i choreografii, a aktorstwo jest tutaj jedną z form aktywności scenicznej (dobrze, jeśli uda się, że wszystkie są na równych prawach – wtedy powstaje dobry spektakl). Napisanie tekstów i skomponowanie do nich muzyki powierzono Bryanowi Adamsowi i Jimowi Vallance’owi – duetowi twórców współpracujących od ponad czterdziestu lat, odpowiedzialnych za wiele utworów wypromowanych przez Adamsa – wokalistę i muzyka światowego formatu, trzykrotnie nominowanego do Oscara, ale debiutującego w roli autora tekstów i muzyki do musicalu. Polska premiera spektaklu odbyła się w Krakowie jesienią 2020r. Tamtejszy Teatr Variete ścigał się w tej kwestii z łódzkim Teatrem Muzycznym. Ostatecznie Kraków był szybszy, gdyż wcześniej uzyskał akceptację tłumaczenia (tam reżyserował widowisko Wojciech Kościelniak). Premiera w Łodzi miała miejsce rok po krakowskiej, 25 września, gdyż dodatkowo opóźniła ją pandemia, więc krośniewiccy seniorzy z radością obejrzeli łódzki spektakl, który jest nową produkcją i zaprezentowano go dotąd zaledwie kilka razy. Reżyserem łódzkiej realizacji widowiska jest Jakub Szydłowski – dyrektor Teatru Muzycznego.

Historia wszystkim znana z ekranu kinowego czy telewizyjnego jednak zaskakiwała – nie fabułą, bo ta zasadniczo jest wierna filmowemu pierwowzorowi. Warto wspomnieć, że autorzy łódzkiej realizacji świadomie nawiązywali do źródła poprzez niektóre elementy scenografii czy charakterystyczne kostiumy niemal wprost wzięte z garderoby Pretty Woman sprzed 30 lat (strój Vivian, w którym czekała na klientów na Hollywood Boulevard, czerwona suknia wieczorowa Vivian, w której wybrała się do opery czy koktajlowy brązowy kostium w groszki uzupełniony kapeluszem, w którym bohaterka zaprezentowała się na wyścigach konnych). Spektakl zaskakiwał dynamiką, kompozycjami, aranżacjami. Było to na pewno ciekawe doświadczenie dla odbiorców, zwłaszcza uczestników projektu, którzy wcześniej, w czasie zajęć warsztatowych, sami – pod okiem profesjonalistów – próbowali tańczyć i śpiewać musicalowe przeboje i twórczo zinterpretować tekst literacki. Tutaj, znając film jako źródło, mogli przekonać się, jak ważny w teatrze jest pomysł, jak ważna jest interpretacja, ile znaczy kreatywność. Widzom spektaklu w Muzycznym podobała się scenografia. Podziwiali, jak wiele elementów trzeba z sobą zsynchronizować, aby przedstawienie było udane (obsada liczy niewiele ponad trzydzieści osób, ale większość aktorów drugoplanowych gra kilka ról, a widowisko jest dynamiczne, więc ciągle zmieniają się kostiumy, dekoracje, światła, projekcje, jest mnóstwo ruchu, świat na scenie żyje i ulega nieustannym przeobrażeniom – nie można połączyć scen odbywających się w różnych miejscach i sprawnie ich zmontować, jak w filmie, gdzie przemieszczają się aktorzy; tutaj, na scenie, za plecami aktora, który śpiewa, w kilkanaście sekund należy wykreować nowe miejsce, nową przestrzeń). 

W spektaklu, który obejrzeli krośniewiczanie, w rolach głównych wystąpili Marta Wiejak (w obsadzie zamiennie z Malwiną Kusior) i Rafał Szatan (zamiennie z Tomaszem Bacajewskim i Marcinem Jajkiewiczem). Oboje odtwórcy głównych ról mają trudne zadanie, gdyż publiczność zapewne odnosi ich kreacje do filmowego pierwowzoru, więc muszą mierzyć się z oscarową rolą Julii Roberts i świetną, również nagradzaną kreacją Richarda Geere’a (a oni przecież nie śpiewali i nie tańczyli!). Porównania są nieuniknione, a oceny – bardzo indywidualne. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę specyfikę musicalu, w którym poprzez śpiew opowiada się o uczuciach i wtedy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wykonawca opowiada o nich prawdziwie.

Spektakl na pewno warto obejrzeć, a krośniewiczanie będą mogli to zrobić już niebawem, gdyż 11 grudnia odbędzie się kolejny wyjazd do Teatru Muzycznego zorganizowany przez GCKSiR. Można też będzie ocenić innych odtwórców głównych ról, bo wówczas wystąpią Malwina Kusior i Marcin Jajkiewicz. Uczestnicy warsztatów z przekonaniem polecają obejrzenie widowiska.

zdgoogle 96dp  Zdjęcia
Logo MKDNiS kolorowe LDK czarny Kultura Dostępna 2021